top of page
  • alpaktu

Neon Genesis Apokalipsa, koniec świata wg MMO

Zaktualizowano: 9 maj 2021

Za dwanaście godzin skończy się świat. Wszyscy zginą. Przepadną. Odejdą w niebyt. Kupka kodu, którą są, przestanie istnieć.

Co zrobisz? Siądziesz i westchniesz? Wściekniesz się na cały świat? Skończysz ze sobą? Może poszukasz Świętego Graala?

Za dwanaście godzin developerzy zamknął serwery. To koniec.

 
 

Scenariuszy końca świata widziałem już wiele, kilka z nich nawet przeżyłem, jak pamiętny kres kalendarza majów w 2012 roku. Nie myślałem, że kiedykolwiek wrócę do tak starego mema, ale idealnie się składa, bo dobrze oddaje retro stylistykę Agony of a Dying MMO.

Domyślam się, że wiele osób powiedziałoby, że to nie jest gra. Bo tak, AoaDMMO to w gruncie rzeczy raczej cyfrowy performance artystyczny, który wykorzystuje interaktywny film imitujący grę. Na moją obronę – gra komputerowa to szeroki termin i właściwie ciężko czasem powiedzieć, w którym momencie gra zaczyna już być interaktywnym filmem. No i uwierzcie, szkoda byłoby milczeć o tym tytule.

Agony of a Dying MMO jest nam prezentowane właściwie jako demo gry. Może to też część konceptu artystycznego (ledwie demo gry, bo tyle wystarczy). A może w zamyśle pozycja miała być jednak bardziej grą niż filmem interaktywnym, ale twórcy po prostu nie mieli dość czasu i środków, żeby przedstawić coś więcej niż taką zajawkę. Na AoaDMMO natknąłem się w cyfrowej antologii gier Haunted PS1 Demo Disc 2021, która prezentuje kolekcję tytułów przypominających stylistyką gry z pierwszego Playstation. Jak podpowiada nazwa antologii, wszystkie gry okazują się być w jakiś sposób nawiedzone i przez to niepokojące. Jako fan gier indie i horrorów nie mogłem powiedzieć temu nie.

Nigdy nie grałem za długo w żadne MMO, a tym bardziej nigdy nie przeżyłem zamknięcia serwerów takiej gry. Za to miałem podobne doświadczenia przy okazji for internetowych i PBF-ów, więc miejsc, które spełniają podobne zadanie – gromadzą ludzi w cyfrowej społeczności. Agony of a Dying MMO jest o końcu takiego miejsca i o tym, jak jego mieszkańcy reagują na ten koniec. Temat i problematyka są materiałem dla pełnoletniego odbiorcy, więc wolę uprzedzić każdego czytelnika już na tym etapie.

Świat przedstawionej w AoaDMMO gry ma się oczywiście ku końcowi. Jest w związku z tym ponury i zbudowany z gigantycznych pustych przestrzeni oraz abstrakcyjnych megalitycznych konstrukcji, przy których jesteśmy tak mali, że tylko pogłębia się apokaliptyczne doznanie.

Pomiędzy nimi napotykamy postacie o różnych awatarach reprezentujących frakcje, do których grający należą. Są to wyrwani z horroru dziwaczni Cenobites, podobni do ludzi Resistance, humanoidalne zwierzęta, tak, oczywiście Furries i przypominający komandosów ekspansywni, cóż… po prostu Nazi.

W kolejnych levelach tego interaktywnego pokazu wcielamy się w graczy należących do różnych frakcji. Dzięki temu możemy obejrzeć odmienne lokacje i zmierzyć się z różnymi reakcjami na koniec świata gry.

Resistance i Cenobites są zazwyczaj osowiali i spoglądają na grę z żalem i nostalgią, rozważają, czy było warto poświęcić jej tyle życia. Ewentualnie oddają się nieograniczonej zabawie w tych ostatnich chwilach. Furries wykorzystują czas, który z nimi spędzamy na przedstawienie swojej inności, często tego, jak zarówno ze społeczności offline i online wykluczyła ich odmienność seksualna. Nazi okazują swój żal poprzez gniew i irytację, chcą uprzykrzyć życie innym graczom i dużo, naprawdę dużo wspominają o brutalności, jakiej zamierzają się dopuścić poza grą.

Wszystko spajają natomiast dwa wątki – klątwa 99 poziomu postaci i tajemniczy Adam. Adam to NPC, którego odnalezienie rzekomo ma dać graczom, którym się to powiedzie, jakieś bliżej nieokreślone niesamowite możliwości w obrębie gry i ocalić przed wspomnianą klątwą.

Zarówno pojedynczy gracze, jak i zorganizowane grupy wyruszają, żeby go odnaleźć. Adam jest jednocześnie esencją cyfrowego odpowiednika miejskiej legendy, jak i jakąś formą absolutu, w której gracze upatrują szansy na ocalenie umierającego świata i samych siebie.

Historia jest gęsta i ciężka. Powiedziałbym, że to dość naturalistyczne spojrzenie na zjawisko MMO i całą przestrzeń online. Ale też całkiem udana synteza postaw internetowych tubylców. Do tego porządnie wykonana alegoria ludzkich filozofii w obliczu niechybnego końca, ale też życia w ogóle.

Niektórzy bohaterowie reprezentujący graczy wyrażają jedynie rozczarowanie związane z tym, że pewien okres w ich życiu się kończy, inni wspominają dobre chwile spędzone w grze. Jednak zdecydowana większość z nich opowiada o problemach, w jakie wpędziło ich uzależnienie się od tytułu, o rozpadach rodzin, próbach samobójczych, aktach przemocy i zaniedbań, a nawet morderstwach. Narracja i pozostali gracze szybko krytykują taką błędną diagnozę. Ofiary uzależnienia, podobnie jak społeczeństwo offline, zrzucają na grę winę, chociaż wszystkie problemy zostały do niej przez nich wniesione z zewnątrz.

AoaDMMO nie posiada żadnego poziomu trudności ani skomplikowania, jako że jest to bardziej interaktywny film, więc nawet osoby, które nie grają, nie powinny mieć problemu, żeby wypróbować tytuł. Jedyne (a raczej AŻ) o czym należy pamiętać to treść, która przedstawia tematykę seksualności i przemocy, a do tego jest przekazana mocnym wulgarnym językiem. Myślę, że wiele osób może się wzdrygnąć podczas opisu próby samobójczej, zniesmaczyć przy zwierzeniach dotyczących fetyszy seksualnych albo przerazić podczas odczytywania z jakim namaszczeniem czczony jest przez niektórych gracz, który dopuścił się zamachu terrorystycznego w kościele.

Próby oddania klimatu gry są różne, dużo jest wyolbrzymień i karykaturalności. Z jednej strony nicki rzekomych graczy i uproszczony język przypominają mi trochę to, w jaki sposób mówią o grach komputerowych ci, co nigdy w nie nie grali. Z drugiej strony te same elementy mówią do mnie: „Hej, to nawet nie jest śmieszne, tylko głupie. No i dokładnie taki często bywa internet!”. Takie przedstawienie świata graczy jest raczej dowodem świadomego podejścia. A o tym, czy Agony of a Dying MMO warto wypróbować osobiście, chyba najlepiej świadczy to, że napisałem tyle tekstu o ledwie 15 minutowym spektaklu. I poruszyłem w nim może połowę wątków!








TAGI

30 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page