top of page
  • alpaktu

Nowy dom? Oksymoron

Zaktualizowano: 9 maj 2021

Wprowadzasz się do nowego domu. Dom to przecież jedyny bezpieczny kąt w całym świecie, jedyne naprawdę przyjazne miejsce, gdzie wszystko jest znajome i twoje. Jest więc coś dziwnego w tym, że to nowy dom. Dlaczego coś znajomego jest nowe? I dlaczego, gdy wyglądasz przez okno, widzisz tylko drugie okno, a za nim pustkę. Niepokojące jakby lustrzane odbicie.

 
 

Jest wiele gatunków horrorów w obrębie gier komputerowych. Każdy z tych gatunków ma też swoich czempionów, którzy są chwaleni nawet przez osoby nieprzepadające za bardzo za grami komputerowymi tego typu. Istnieje też pewien szczególny trend, który wiąże się z produkcjami niezależnymi od wielkich studiów. To nurt, w obrębie którego autorzy piszą całe gry w małych zespołach, a czasem nawet w pojedynkę.

Pixel horror stawia na stylistykę retro, ale z wykorzystaniem nowych możliwości. Nieco doświadczony gracz raczej szybko zorientuje się, że taka produkcja powstała współcześnie i że jest to kwestia decyzji artystycznej, a niekoniecznie ograniczeń sprzętowych. O samym tzw. pixel arcie możnaby pisać długo, a o pixel horrorach pewnie z drugie tyle.

From Next Door powstało w 2016 roku jako część tego nurtu. Autorem jest osoba o pseudonimie SpaceZeta, a w opisach gry można doszukać się informacji, że była inspirowana kultowym już tytułem Silent Hill oraz twórczością japońskiego twórcy komiksów horrorowych Junji’ego Ito, co dość dobrze tłumaczy decyzje podjęte w kwestii grafiki oraz tematu.

Wcielamy się w Namie, zbyt wiele pracującą młodą kobietę, która właśnie wprowadza się do nowego domu. Kupiła go po okazyjnej cenie i dopiero po czasie zaczyna rozumieć dlaczego. Najpierw rozgląda się po nowym lokum, potem znajduje zamknięty pokój i dowiaduje się, że poprzedni właściciel nagle opuścił to miejsce. Wreszcie wychodzi na ulicę i dostrzega w sąsiedztwie dziwny, ciemny, najwyraźniej opuszczony budynek bez jakichkolwiek okien, a przynajmniej na z początku tak się wydaje. Gdy udaje się jej otworzyć zamknięty pokój, a później zabite deskami okno, dostrzega, że sąsiednia budowla też ma jedno. Dokładnie jedno. Jedno okno wychodzące prosto na okno jej własnego domu. Od tej pory Namie jest nawiedzana przez coś, co przybywa z sąsiedniego budynku.

Najczęściej pewnie do głowy może tu przyjść myśl, że to tylko kolejna historyjka do straszenia, może nawet w zamyśle tym miała być. Jeśli chcieć ją jakoś przełożyć na rzeczywistość, to pewnie przejdzie nam przez myśl jedna z takich uwielbianych interpretacji, że to wszystko, czego doświadcza Namie w swoim nowym domu to po prostu efekt jakichś poważnych zaburzeń psychicznych pobudzonych przez przemęczenie, samotność i stres związany z przybyciem do nowego miejsca. Sprawa rozwiązana i nie trzeba było nawet robić horroru, bo po co aż tak to komplikować.

Ale jednak dostajemy horror, wcielamy się w Namie i mierzymy z czymś z sąsiadującego domu. Z czym tak naprawdę się mierzymy? Czym jest to coś, co przychodzi z sąsiadniego budynku?

Patrzysz na to okno, samotnie, w domu, w którym nie ma nikogo innego. W nowym miejscu, które nie jest tak naprawdę twoje, bo w ogóle go nie znasz. Możesz zorientować się, gdzie jest twój nowy pokój, twoja nowa łazienka, twój nowy salon, ale każde z tych miejsc będzie jeszcze długo obce. Jesteś dorosłą osobą. Większych tragedii się w życiu doświadczyło niż przeprowadzka do nowego mieszkania, więc nie dopuszczasz niepokojącego uczucia, spychasz je gdzieś w odmęty nieświadomości. To tylko stres i przemęczenie.

Twój stan lęku to jednak nie tylko stres spowodowany wprowadzeniem do nowego miejsca. Ani zmęczenie pracą, od której na chwilę się uciekło, ale ona siedzi na twoich plecach i w twojej głowie, przypomina o sobie mejlami od współpracowników. Ani samotne spędzanie kolejnych nocy i dni w nieznanym ci jeszcze miejscu. To starszy i ogólniejszy lęk, który pobudzają te wszystkie mniejsze uciążliwości. Więc podświadomie otwierasz okno i wpuszczasz swój lęk do środka.

To sam twój nowy dom jest problemem. Nowy dom w takim sensie jest oksymoronem. Dom nie może być tak po prostu nowy. Jest twoim zderzeniem się z horrorem zawłaszczenia przez jakieś obce siły twojej jedynej prywatnej przestrzeni. Nie możesz tak po prostu zaakceptować tego, że są w nim miejsca, które znajdują się poza twoją kontrolą. Tajemnicze, niebezpieczne, niewytłumaczalne – nie powinno ich tu być, nie powinny zaburzać twojego poczucia bezpieczeństwa. Może sąsiedni budynek jest taki ciemny i pozbawiony innych okien, bo jest mrocznym cieniem twojego nowego domu, tą obcością, która sprawia, że żałujesz tego, że udało ci się znaleźć klucz do zamkniętego pokoju i oderwać deski z zabarykadowanego okna.

From Next Door wydało mi się o tyle ciekawym tytułem, że nie spodziewałem się po nim wiele. Dostałem za to sporo przemyśleń, które wyniknęły z dość prostej i krótkiej historii. Może pomógł tu fakt, że mogłem doświadczyć jej na własnej skórze. Przeżywałem kolejne dni w nowym domu razem z Namie, ale byłem w tym, tak samo jak ona, zupełnie sam. Ograłem już wiele pixel horrorów i większość z nich to raczej coś dla miłośników gatunku. SpaceZecie udało się jednak uchwycić intrygujący rodzaj lęku i pokazać go w prostej w odbiorze i przystępnej, minimalistycznej, ale jednak charakterystycznej formie.

Na pewno następnym razem zastanowię się kilka razy nad danym lękiem, który poczuję. No i oczywiście sprawdzę, czy w nowym domu nie ma zabitego deskami okna. A jeśli będzie, to czy mam zostawić je zamknięte, czy może otworzyć?



 

27 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page