top of page
  • alpaktu

Symulator życia nastolatka (2) Życie jest… dziwne

Zaktualizowano: 9 maj 2021

Pomyślcie sobie, że jesteście znowu w szkole. Te same dramaty, te same pierwsze przygody. Świat jest trudny, nie wiecie o co wam w ogóle chodzi. Jeszcze wszyscy dookoła wydają się doskonale wiedzieć, w czym rzecz. Ale tym razem ktoś lub coś wręcza wam moc podróży w czasie. Od tak, bez pytania o zgodę. Zapytam dość prowokacyjnie: bierzecie?

 
 

W 2015 roku studio Dontnod wypuściło z pomocą Square Enix grę, która potrząsnęła nieco gatunkiem tzw. przygodówek, czyli gier, w których eksplorujemy świat przedstawiony i rozwiązujemy zagadki. Life is Strange wychodziło w epizodach niczym serial, nawiązując do podobnych gatunkowo gier z tamtego okresu. I Life is Strange takim serialem jest, dlatego chciałbym otworzyć ten cykl właśnie tym tytułem.


Jak się można domyślić, gramy nastolatkiem. Więcej, gramy uczennicą. Wcielamy się w niby hipsterską Max Caulfield.

Dla kogoś, kto nie gra w gry komputerowe ten fragment jest suchym opisem. Ale za to dla kogoś, kto już trochę myszek, padów i klawiatur wyklikał, to powinno być powodem do tego zszokowanego kreskówkowego drgnięcia w fotelu, krześle, czy gdzie tam siedzicie, czytając ten tekst (a jak nie siedzicie, to czemu? Siądźcie!). Gry komputerowe cierpią na deficyt grywalnych bohaterek, co wiąże się najpewniej z tym, że graczami do tej pory są w większości mężczyźni. Gry, w których wcielamy się w postaci żeńskie, nie licząc pewnych wyjątków, były najczęściej odrzucane przez wydawców jako zbyt duże ryzyko finansowe.

A więc mamy główną bohaterkę. Na dokładkę naszą kompanką jest Chloe Price, niebieskowłosa niby punkówa, która wpakowuje siebie (i stety niestety też Max, a więc tym samym nas) w masę kłopotów. Taki duet jako główna obsada wraz ze szkolnymi realiami i dość odważnym poruszaniem wątków trudnych (m.in. szkolnego bullyingu, wiążącego się z próbami samobójczymi, korzystania z narkotyków i handlu nimi, dylematu co zrobić z nieplanowaną ciążą czy przedstawienia romansu homoseksualnego) sprawił, że o Life is Strange szybko zrobiło się dość głośno.

Fabuła opowiada historię o tym, jak to Max wraca w rodzinne strony do miejscowości Arcadia Bay, aby studiować fotografię w Akademii Blackwell. Któregoś dnia odkrywa, że potrafi cofać czas i zmieniać tym samym bieg wydarzeń. Używa tej mocy w pierwszym odruchu, aby uratować „obcą” dziewczynę przed postrzałem z rąk zdesperowanego nastolatka. Szybko okazuje się, że ta dziewczyna to Chloe Price, niby femme fatale tej opowieści i przyjaciółka Max z dzieciństwa. Od samego początku zostajemy też poinformowani za pomocą snu czy wizji, że pod koniec bieżącego tygodnia będzie burza. W przenośni, ale też dosłownie, bo w Arcadia Bay uderzyć ma huragan. Od tej pory wątków w historii tylko przybywa, niczym w porządnym serialu od Netfliksa.

Jako Max będziemy próbować poradzić sobie z obowiązkami, takimi jak nie śnienie na jawie podczas lekcji (szczyt możliwości każdego ucznia i studenta) czy udzielenie poprawnej odpowiedzi na zadane pytanie (także szczyt możliwości każdego ucznia i studenta). Będziemy też szukać zaginionej w tajemniczych okolicznościach niezwykle popularnej i tajemniczej nastolatki Rachel Amber i mierzyć się tym samym z seryjnym mordercą! Odwodzić jedną z koleżanek z grupy od próby samobójczej, cytując przemawiające do niej fragmenty Pisma Świętego! Czy próbować odpowiedzieć nie na zaloty naszego przyjaciela tak, żeby nie złamać mu serca! Albo powiedzieć tak i zobaczyć, co się wydarzy, bo w Life is Strange na szczęście nie żyje się raz (chwała magicznej mocy powtarzania epizodów!).

Całość naprawdę dobrze sobie radzi z symulowaniem rzeczywistości nastolatka żyjącego w drugiej dekadzie XXI wieku. Bohaterowie są przekonywujący i najczęściej niejednoznaczni, ich dylematy i problemy angażują. Nie udało się uniknąć pewnych przerysowań, ale i tak uczniowie Akademii Blackwell są dość realistyczną reprezentacją młodzieży. Ich przekrój jest olbrzymi, wśród rówieśników Max spotkamy np. Logana, który udaje wrednego i nieprzyjemnego, żeby być lepiej postrzeganym przez kolegów, ale jest inny przy swojej dziewczynie Danie; Victorię, która jest opryskliwa i nieprzyjemna, ale skrywa jakąś przyjaźniejszą stronę; Kate, która jest mocno wierząca i przez to przestrzega surowego kodeksu moralnego, ale wbrew sobie go łamie i ulega przez to olbrzymiemu gnębieniu; Warrena, któremu Max się wyraźnie podoba, ale ten jest zbyt miły i niepewny, aby jej to odpowiednio okazać. I wielu innych.

Sama Max jest natomiast na tyle zdystansowana i ostrożna, że jednocześnie ma swój charakter, ale pozwala go nam kształtować. Spotkałem się z opiniami, że jest osobą nudną, niezbyt porywającą i żyjącą w cieniu Chloe, która ukradła serca większości fanów gry. W obronie Max napiszę tyle, że jest przez to idealnym głównym bohaterem. Z aparatem w rękach i lękiem w sercu porusza się zgodnie z naszą wolą naprzeciw kolejnym przeszkodom, a przy tym wielokrotnie udowadnia, że nie jest taka niewinna jaką być się wydaje. A swoimi komentarzami świetnie kieruje nas jako graczy, podpowiadając, co zrobić, a przy tym nie pozwalając nam opuścić iluzji wcielania się w jej postać.

Rozgrywka jest bardzo przystępna, a grafika niezwykle przyjazna przez co jest to tytuł, który śmiało można polecić komuś, kto z grami nie ma wiele do czynienia. Gra sprowadza się do wędrowania po kolejnych miejscach, klikania na obiekty i osoby, żeby usłyszeć na ich temat komentarz Max, porozmawiać albo wejść z nimi w interakcję. Wreszcie dokonujemy też wyborów pomiędzy różnymi opcjami, co zmienia przebieg historii albo ostrzega nas kultowym już dla tej pozycji komunikatem "Ta decyzja będzie miała konsekwencje!".

Przewagą tej opowieści nad podobnymi historiami w wykonaniu filmowym czy książkowym jest na pewno rzeczywista interaktywność. Jeśli nawet oglądamy jakieś wydarzenia z boku, to jesteśmy wtedy Max i znajdujemy się wewnątrz świata, a nie poza nim, a to przyglądanie się jest zazwyczaj naszym wyborem pomiędzy działaniem a obserwacją z dystansu.

Interaktywność ma także wpływ na nasz kontakt z wątkiem fantastycznym – skoro to my kontrolujemy moc podróży w czasie, to i my wybieramy konsekwencje naszych działań. To stawia nie wprost pytanie o moralność samego takiego postępowania. W końcu możemy poznawać bolesne sekrety innych bez ich wiedzy i używać ich na swoją korzyść i przeciwko nim, np. kradnąc odpowiedź koleżanki z grupy podczas zajęć albo sprawiając, że tę samą koleżankę obryzguje farba, a my pozostajemy poza kręgiem podejrzeń dumni z naszej zemsty.

Możemy sprawdzać konsekwencje różnych wyborów i decydować, która wersja wydarzeń nam najbardziej odpowiada. To sprawia, że prędzej czy później zadajemy sobie pytanie, czy w ogóle powinniśmy ponosić jakiekolwiek negatywne konsekwencje naszych decyzji i leniwie odpowiadamy sobie „Oczywiście, że nie”, po czym reperujemy wszystkie nasze „błędy”. Może z czasem zapytujemy siebie już nieco głębiej – czy w takim fizycznym kształcie czasu moralność w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie? Czy powinniśmy za każdym razie cofać czas i kierować życiem innych tak, żeby nam było z górki? Czy takie postępowanie pozwoli Max dorosnąć? Czy możemy brać wszystko, czego pragniemy i liczyć, że życie jakoś się ułoży? Zapewniam, że na wszystkie te pytania Life is Strange odpowiada.

Ale przede wszystkim pokazuje, że nie ma co pozwolić sobie na szaleństwo. Bo życie jest… dziwne

 

W kategorii Symulator Nastolatka Life is Strange ustawia poprzeczkę naprawdę wysoko i wydaje się mi być tytułem obowiązkowym dla kogoś, kto chciałby zmierzyć się z grami komputerowymi jako nośnikami przemyśleń i opowieści. Gra buduje świetny klimat, prezentuje odpowiedni poziom przystępności i tworzy przekonywującą iluzję realności. Mogę śmiało napisać, że kolejnym pozycjom będzie naprawdę ciężko tutaj rywalizować o tytuł króla i królowej szkolnego balu symulatorów. Ale dajcie im szansę!


Kolejny Symulator Nastolatka przybędzie wraz z kolejnym poniedziałkiem!




49 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page